Tydzień po świętach Wielkanocnych wyruszyłyśmy na zaplanowaną dużo wcześniej wycieczkę do Chicago :)
Chicago znajduje się w stanie Illinois i jest trzecim najbardziej zaludnionym miastem w USA, a zarazem największym skupiskiem Polonii. W Chicago bowiem mieszka około 2 milionów Polaków (w tym Amerykanów polskiego pochodzenia).
Podróż do Chicago z Nowego Jorku trwa około 2 godzin samolotem.
Z lotniska do naszego hostelu zabrało nas 45minutowe metro :) A później wszystko czego szukałyśmy było w centrum. Wychodząc z hostelu naszym oczom ukazał się wielki budynek..... który był głównym celem naszej podróży.
Willis Tower (dawniej znany jako Sears Tower)
Willis Tower ma 108 pięter i jest najwyższym budynkiem Ameryki. Na 103 piętrze znajdują się 4 szklane balkony widokowe (SKYDECK) Na które po opłaceniu kwoty 20$ można wejść.
Nie jest strasznie, ale niektórzy ludzie mimo kupienia biletu, na balkon nie wchodzą :)
Pani poprosiła nas o zrobienie zdjęcia. Jej mąż kończył tego dnia 50 lat i chciał zrobić coś niecodziennego :)
Z drugiej strony budynku jest przepiekny widok na wielkie jezioro Michigan...
Niestety szyby były brudne
Po wyjściu z wielkiego budynku poszłyśmy do Millenium Park i znajdującej się w nim szklanej fasolki (zwanej Cloud Gate). Rzeźba ta stoi w parku od 2006r, a inspiracją autora była rtęć :P
W fasolce pięknie odbijają się chmury i wieżowce
To- co latem jest wielką fontanną :)
Jedna z moich współtowarzyszek postanowiła uchwycić zachód słońca w szybach przejeżdżającego metra /jest to motyw z wielu filmów i zdjęć/
Zachodu słońca fajnego nie było - niestety było duże zachmurzenie, ale chodzi o to miejsce, i o ten moment.
Obowiązkowym punktem naszej wycieczki był słynny róg musicalu Chicago... Po stwierdzeniu, że nie mamy czasu go szukać....Tak po prostu na niego wpadłyśmy
Musiałyśmy sprawdzić jeszcze jedno miejsce, NAVY PIER....
Port z wielkim diabelskim młynem.....
Zapytacie....Gdzie jest koło? No właśnie, to co w przewodnikach wygląda świetnie, na żywo nie musi zachwycać. Ale dobra.....podejdźmy bliżej.
JEST!!
Do wody trochę daleko no i naokoło rusztowania. Nie będzie fajnego zdjęcia...ale pamiątka jest :)
Tu już widok z portu na downtown
.....i na jezioro Michigan
Dlaczego Chicago nazywane jest wietrznym miastem? Musicie polecieć....i to poczuć. W Chicago po prostu wieje jak cholera! Rano, po południu, wieczorem, w nocy.....Co tu dużo mówić....Odwiedziłyśmy prawdziwie Wietrzne miasto :) Jest to logiczne, Chicago znajduje się nad wielkim jeziorem (które łatwiej porównać z morzem niż z -przykładowo- Jeziorem Turawskim :P ) i co ważne.....to w miarę blisko KANADY.
OHO!! Prawie zapomniałam o "najważniejszej" rzeczy - PIZZA!! Słynna Chicagowska robiona w głębokim naszyniu DEEP DISH PIZZA. My poszłyśmy do popularnej sieci Giordano's
/Kto oglądał "Jak poznałem Waszą matkę"....pamiętacie jak Ted i Marshall jechali bardzo daleko samochodem, tylko dlatego, żeby zjeść ulubioną pizzę? .......no właśnie :D CHICAGO !! Oczywiście tamto miejsce było jakąś przeokrutną speluną, ale chodzi o samą inspirację!! /
Na tym skończyłyśmy ten bardzo udany weekend. Znowu metrem linii BLUE (wśród wielu Polaków) udałyśmy się spowrotem na lotnisko i .....do NYC.