poniedziałek, 11 stycznia 2016

Dzień III- Painted Ladies, Park Japoński w Golden Gate Park, Golden Gate Bridge, wypożyczenie samochodu (Pożegnanie San Francisco)

Po prawie roku przenoszę Nas do trzeciego dnia Road Tripu. Dla przypomnienia- jesteśmy w San Francisco (jest 1 sierpnia 2014r.)
Jako pierwsze udałyśmy się na Alamo Square, żeby zobaczyć Painted Ladies.
Painted Ladies to nazwa używana w amerykańskiej architekturze dla budynków z kolorową elewacją i bogatymi zdobieniami. 
Termin ten został po raz pierwszy użyty w książce w 1978r., od tego czasu nazwę tę wykorzystano dla nazywania kolorowych budynków w innych miastach USA.









Kolejne odwiedzone przez nas miejsce to Golden Gate Bridge. To miejsce sprawiło, że byłyśmy bardzo confused- co bez przerwy powtarzałyśmy. Nasza dezorientacja wynikała z tego, że nazwa parku mogłaby sugerować jego bezpośrednie sąsiedztwo z mostem Golden Gate (Golden Gate Bridge). 
Park Golden Gate jest pięknym miejscem i gdyby nie to, że było potwornie zimno to z pewnością spędziłybyśmy tam więcej czasu. Szczególnie w wyjątkowym i słynnym na całym świecie Japońskim Ogrodzie Herbacianym.















W San Francisco bardzo trudno o dobrego fotografa



Czas na największą atrakcję miasta - Golden Gate Bridge czyli most łączący San Francisco z hrabstwem Marin. Most został otwarty w 1937r. Jest on odwiedzany rocznie przez miliony turystów. Zwany potocznie mostem samobójców, ponieważ do tej pory skoczyło z niego około 1500 osób. 
Golden Gate Bridge bardzo często wykorzystywany jest w filmach. Tego dnia był on zdecydowanie bardziej widoczny niż poprzedniego. Spędziłyśmy więc sporo czasu podziwiając jego ogrom.








Po powrocie do hostelu wraz z koleżanką udałyśmy się na lotnisko po odbiór zamowionego wcześniej samochodu. Nasze drugie połówki zostały w centrum szykując nas na wyjazd. 
Po odbiór samochodu musiała się stawić osoba, która ma uprawnienia do odebrania go i kierowca. Ja jako jedyna miałam skończone 25 lat więc mogłam dostać odpowiednie zniżki na ubezpieczenie. Pojechała ze mną koleżanka, która mogłaby jeździć nawet w Singapurze, czyli zero stresu na ulicy mimo obcego terenu, olbrzymiego miasta, wielkiego ruchu itp. :) Ustalone było, że ja załatwiam formalności, przejmuję GPS- a ona bezpiecznie (bezstresowo) dowozi nas pod hostel. 

Zostawiłyśmy samochód na parkingu, żeby o 4 nad ranem ruszyć w podróż...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz