piątek, 10 października 2014

Broadway po raz ostatni- czyli Les Miserables

Zaczynam być monotematyczna, ponieważ po raz kolejny opisuję musical. Jest to jednak ostatnia sztuka jaką widziałam, obiecuję już ostatecznie zamknąć temat.

Bilety znowu były prezentem (ale tak jak w przypadku dwóch poprzednich sztuk- kosztowały one około 70$-os). Jak zwykle niesamowicie trafiony prezent. Ponieważ właśnie Nędznicy byli na mojej liście- DO ZOBACZENIA :) Bilet wykupiony był na 26 lipca- czyli dzień moich imienin- co jeszcze bardziej mnie ucieszyło :)

Les Mis wystawiany jest w Imperial Theatre, mieszczącym się 45-tej ulicy (pomiędzy ósmą aleją i Broadway'em).



Les Miserables, to musical napisany na podstawie powieści Wiktora Hugo- Nędznicy. Wszyscy czytali prawda? 
Głównym bohaterem jest Jean Valjean-zbiegły złoczyńca, zmuszony do opieki nad osieroconą dziewczynką- Cosette. Jego śladami podąża inspektor Javert. 
Tłem historii są niespokojne i tragiczne wydarzenia XIX wiecznej Francji, stanowiące pretekst do przedstawienia barwnej panoramy ludzkich losów.

Les Miserables po raz pierwszy został wystawiony w Paryżu, oczywiście w języku francuskim. Na Broadwayu, sztuka pojawiła się w 1987, zdjęto go w 2003roku. Po raz kolejny pojawił się w 2006 roku (zaledwie na dwa lata).  Musical, który oglądamy dzisiaj, pojawił się w 2013roku (zapewne spowodowane było to dużym zainteresowaniem, akcji promocyjnej związanej z premierą w 2012roku filmowej produkcji).

W teatrze Imperial główną rolę gra Ramin Karimloo, który podczas spektaklu przechodzi niesamowitą metamorfozę. Jest to mój ulubiony bohater tej sztuki. 






Les Miserables zrobił na mnie ogromne wrażenie. Może dlatego, że oprócz fantastycznej muzyki, opowiadała ciekawą historię (co w musicalach nie zdarza się zbyt często).
Muzyka, nagłośnienie, niesamowita scenografia oraz niezwykle utalentowani aktorzy spowodowali długie owacje na stojąco. 

Wszystkie musicale, na których byłam są świetne i mogę je polecić. Długo myślałam, że nic nie przebije Upiora w Operze, ale po lipcowym seansie Les Miz, zmieniłam zdanie. Został on moim numerem 1! Natomiast i Upiór i Chicago (który jest bardziej rozrywkowy) są fantastyczne i chętnie zobaczyłabym je po raz kolejny :)  Kiedy wrócę do Nowego Jorku na pewno pójdę na WICKED i (ze względu na piekne kostiumy) na Króla Lwa :)

Na youtube znajduje się broadwayowski zwiastun musicalu, który możecie zobaczyć tu


poniedziałek, 29 września 2014

Hilton Head Island

W czerwcu znowu znalazłam się na południu Stanów Zjednoczonych, a mianowicie w Karolinie Południowej, na wyspie Hilton Head.
Wydaje mi się, że nie jest to popularna destynacja turystów z Europy, natomiast Amerykanie (szczególnie mieszkańcy stanu OHIO-jak dowiedziałam się od mieszkańców) uwielbiają tę spokojną wyspę. 

Terytorialnie należy ona do Karoliny Południowej, natomiast znajduje się w bliskiej odległości od lotniska w Savannah (znajdującego się w Georgii) /Oczywiście wyspa ma również swoje lotnisko, ale lot do Savannah był dużo tańszy i w lepszych godzinach/ 

Na wyspie panuje klimat zwrotnikowy morski- czyli znów ratowała nas klimatyzacja. Temperatura >30  przy tak wysokiej wilgotności potrafi wykończyć. 

My mieszkaliśmy w kurorcie turystycznym Sea Pines Resort, ośrodek wypoczynkowy znajduje się w pachnącym bogactwem porcie (dla prywatnych, luksusowych jachtów, na których bardzo młode dziewczyny w towarzystwie -zapewne- swoich dziadków relaksowały się przy kolorowych drinkach). Na terenie portu znajduje się także malutka latarnia morska, małe sklepy z pamiątkami i lodziarnie. 



widok z latarni

widok z latarni na ocean

małe molo


wieczorami mogliśmy podziwiać przepiękne zachody słońca




Z ośrodka regularnie kursowały darmowe (charakterystyczne dla południowych stanów) Trolley. Można nim było dojechać nad piękną plażę, na inną bardziej dziką plażę- w tereny podmokłe, oraz na farmę i pola golfowe.

nasz środek transportu

dzika plaża pełna martwych meduz /ze względu na temperatury plażowanie wchodziło w grę tylko rano i wieczorem/

Zabudowa na wyspie, oraz roślinność przypominała mi miejsca widziane wcześniej w filmach, najczęściej o tematyce rasizmu. Jestem pewna, że większość z Was wie dokładnie o czym mówię. (niestety nie mam, nie mogę znaleźć lepszych zdjęć)


Na wyspie, oprócz farmy, można było popływać z delfinami i zobaczyć biegające po mokradłach aligatory. Na delfiny(poza mną) nie było chętnych, a aligatorami nacieszyłam się już będąc na Florydzie. Regularnie jednak do mieszkania wbiegały nam (lub próbowały wbiegać) małe jaszczurki, więc związek z przyrodą był zachowany :)

yyy....to i tak za blisko

Podsumowując: Wypoczynek na wyspie polecam, natomiast jeżeli jesteście młodzi i nie macie dzieci....lepiej znaleźć bardziej ekscytujące miejsca, w których oprócz leżenia plackiem można coś zwiedzić.


poniedziałek, 15 września 2014

Broadway Show - Chicago :)

Miesiące mijały a mój apetyt na kojeny musical wciąż rósł. Na mojej liście było oczywiście CHICAGO :) Udało mi się namówić jedną z koleżanek i po znalezieniu odpowiedniej zniżki zamówiłyśmy bilety po 70$. 



Musical Chicago wystawiany jest w teatrze Ambassador, znajduje się on na  ulicy 49tej, pomiędzy Broadway'em a ósmą aleją. 

Jest on dużo mniejszy niż Majestic Theatre, w którym byłam poprzednim razem, a jego wystrój jest skromniejszy
Musical Chicago opowiada historię więźniarek: Velmy Kelly i Roxie Hart, oraz ich adwokata- Billego Flynna. 

Velmę Kelly grała Amra-Faye Wright, a Roxie Hart- Bianca Marroquin. Nie muszę chyba dodawać, że obie panie spełniły się w swoich rolach fantastycznie i usłyszałyśmy najlepsze do tej pory wykonana słynnych utworów, tj. All that Jazz, We both reached for the gun, Cell Block Tango, czy Nowadays. 

Warto jednak wspomnieć, że Chicago jest musicalem rozrywkowym i nawet w przypadku nieznajomości fabuły sztuki jesteśmy w stanie dobrze się bawić.  (W przypadku bardziej ambitnych musicali polecam zapoznanie się z aktami)

Fabuła musicalu Chicago nie wymaga tak wielu rekwizytów i częstej zmiany scenerii .To była jedyna rzecz, która mnie zawiodła (a to wszystko przez porównanie do poprzedniego musicalu), mimo wszystko serdecznie polecam




wnętrze teatru








środa, 27 sierpnia 2014

Wodospad Niagara

Z radością informuję, że post nadawany jest z Polski :) 

Pewnie niektórzy z Was pomyślą, że nagięłam zasady, bo co ma Niagara do Stanów Zjednoczonych, przecież znajduje się na ternie Kanady. Ale oczywiście nie do końca. Teoretycznie wodospad jest jeden, natomiast przed różnicą poziomów znajduje się Goat Island, która rozdziela rzekę Niagara na 2 części. Widzimy więc 2 wodospady. Jeden po stronie Stanów Zjednoczonych, a drugi po stronie Kanady. Środkiem rzeki biegnie bowiem granica dwóch państw (oficjalnie przekraczamy ją przechodząc/przejeżdżając Tęczowym Mostem).

/Jeśli chodzi o pozwolenie na przekroczenie granicy z Kanadą, ja nie miałam problemów, ponieważ posiadam paszport biometryczny. W przypadku posiadania starego paszportu, należy starać się o wizę- związane jest to wyłącznie z dokonaniem opłaty/

Wodospad powstał około 10tys lat temu, podczas ostatniej epoki lodwcowej. Amerykańska część ma około 300 metrów szerokości, a kanadyjska około 800. Natomiast wysokość dwóch wodospadów to około 50metrów :) Jak sami widzicie Niagara zdecydowanie nie jest największym wodospadem na świecie, choć takie jest nasze pierwsze skojarzenie. 

Ja nad wodospadem byłam na początku czerwca, był to wyjazd weekendowy. Niestety praktycznie cały piątek i niedzielę spędziłyśmy w autobusie. W piątek załapałyśmy się na pokaz iluminacji i sztucznych ogni, natomiast całą sobotę spędziłyśmy zwiedzając okolicę. Trafiła nam się piękna, słoneczna pogoda. 

Warto zaznaczyć, że co prawda piękniejszy widok, oraz miasteczko turystyczne (moim zdaniem okropnie tandetne) znajduje się na terenie Kanady, ale.... dwie najlepsze atrakcje znajdują się po stronie USA, więc jeżeli nie możecie przekroczyć granicy, nic straconego.


Taras widokowy znajdujący się po stronie USA

Na miejscu wykupiłyśmy sobie rejs statkiem po rzece (który podpływa do dolnej krawędzi wodospadów), oraz wejście na schodki pod amerykańskim wodospadem. (schodki znane z filmu Niagara z Marilyn Monroe). Łącznie cena bietów to 28$.

Maid of the Mist - nasz statek 

rejs widziany z góry

a tak nas ubrali :)
widok ze statku na wodospad amerykański...

i na kanadyjski

Druga atrakcja to Cave of the Winds

schody prowadzące pod amerykański wodospad (a dokładniej pod jego boczną część - Bridal Veil Falls)



Widok na graniczny Rainbow Bridge 






iluminacje+sztuczne ognie :) 



A tutaj główna uliczka miasta Niagara Falls :)

Walutą kanadyjską są kanadyjskie dolary, jednak w miasteczku przy granicy można płacić dolarami amerykańskimi, resztę (po przeliczeniu) dostaniemy jednak w dolarach kanadyjskich:)

piątek, 11 lipca 2014

BOSTON

Na północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych, w samym sercu Nowej Anglii znajduje się piękne miasto-BOSTON. Myślę, że każdy z Was (za sprawą pewnego dziennikarza) jest w stanie powiedzieć w jakim stanie się on znajduje. Bardzo dobrze- stan Massachusetts.

Zastanawiałam się, czy rozdzielić zdobyte informacje na kilka postów (tak jak w przypadku Waszyngtonu D.C) ale stwierdziłam, że nie zgromadziłam wystarczająco dużo materiału dot. U.Havarda ani Freedom Trail (o których później). Z góry więc przepraszam za bałagan i duuuużo zdjęć.

Boston jest jednym z najstarszych miast Stanów Zjednoczonych, został on założony w 1630r. Tak, dla nas Europejczyków wiek XVII i pojęcie ,,stare miasto" nie idą w parze. Musimy jednak pamiętać, że Stany Zjednoczone są młodym państwem (w oficjalnym znaczeniu oczywiście)
Muszę przyznać, że ,,starość" Bostonu rzuca się od razu w oczy. Architektura przypomina styl angielski (jak mówi nazwa regionu). Po tylu miesiącach spędzonych w USA, wśród nowoczesnych, mało urodziwych budynków, piękno Bostonu uderza ze zdwojoną siłą.


typowa zabudowa miasta


Beacon Hill (czyli dzielnica, w której mieszkała serialowa Ally McBeal)

Beacon Street (w drodze do Newbury Street)

Prawda jest taka, że będąc w Bostonie nie potrzebujemy przewodnika. Jest tak dlatego, że wszystkie ważne punkty historyczne miasta znajdują się na trasie zwanej Freedom Trail. Freedom Trail to 4-kilometrowa ścieżka, wyłożona czerwoną cegłą. Prowadzi nas ona tam, gdzie każdy turysta być musi.




Freedom Trail zaczyna się przy Boston Common (czyli przepięknym parku miejskim), a kończy przy USS Constitution (fregata z XVIIw.) i Monument Square. My jednak przez położenie naszego hostelu zwiedzanie zaczęłyśmy od tyłu- czyli od strony północnej. 

Monument Square 

USS Constitution - najstarszy okręt świata pozostający w czynnej służbie

Faneuil Hall

troszeczkę zboczyłyśmy z trasy- Muzeum Holocaustu

ostatni punkt trasy Freedom Trail- State House

Trasa kończy się na terenie parku Boston Common. Dzięki temu, że znalazłyśmy się tam 25 maja czyli dzień przed Memorial Day, naszym oczom ukazało się coś niezwykłego. W centralnej części paku znajdowało się 37 tysięcy małych flag (pamięci każdego poległego z okolic stanu Massachusetts, od czasu wojny o niepodległość, do dzisiaj).


The Esplanade

Będąc w Bostonie nie można zapomnieć o (chyba) najsłynniejszym miejscu. Mowa oczywiście o Uniwersytecie Harvarda. Znajduje się on w Cambridge (zlepek miast otaczających Boston połączony jest miejskim metrem)
Uniwersytet Harvarda powstał w 1636r. Jego pierwszym darczyńcą był John Harvard, od którego pochodzi nazwa uczelni.

Pomnik Harvarda, którego trzeba złapać za stopę (niestety wiem co studenci z nią robią)


Biblioteka Uniwersytecka (właśnie zobaczyłam zdjęcia i nie potrafię zrozumieć dlaczego nie weszłyśmy do środka)




Dziękuję za uwagę
Anna Magdalena Stępień
Boston /maseczjusets/

Dla osób wybierających się do Bostonu polecam wycieczkę do znajdującego się w pobliżu, Salem. Kryje ono niesamowitą historię. Byłyśmy tam jednak za krótko, żeby móc sobie pozwolić na taki wyjazd. Bardzo jednak żałuję, że nie mogłam się znaleźć w miejscu, w którym odbyły się słynne polowania na czarownice.