Kiedy leciałam do USA, bardzo czekałam na Święto Dziękczynienia. Bardzo chciałam zobaczyć jak ono wygląda i oczywiście spróbować słynnego indyka.
Święto Dziękczynienia w tym roku wypadało 28 listopada (zawsze jest to czwarty czwartek listopada).
Jest ono upamiętnieniem pierwszego dziękczynienia, które odbyło się w Plymouth (stan Massachusets) w 1621r. (w rzeczywistości, święto było obchodzone już wcześniej- najprawdopodobniej od 1562r. na terenie stanu Floryda)
Wtedy to, osadnicy angielscy (grupa separatystów) świętowała(wraz z Indianami z plemienia Wampanoagów) przetrwanie srogiej zimy, oraz zebranie obfitych plonów.
W 1863r. prezydent USA, Abraham Lincoln ogłosił Święto Dziękczynienia, świętem narodowym.
Co roku jeden SZCZĘŚLIWY indyk zostaje ułaskawiony przez urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych,
W menu obok indyka, znajdują się zazwyczaj pieczone ziemniaki, ciasto dyniowe, oraz żurawinowy sos.
Na mojej kolacji obok "głównego bohatera" były zupełne inne potrawy związane z mieszanką kulturową w jakiej się znalazłam :)
Zdjęcie ukradzione mojej niemieckiej koleżance :) (indyk z mojej kolacji, został za szybko pokrojony....)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz