sobota, 23 listopada 2013

Broadway Show


A: ,,Lecę do Nowego Jorku"
X: ,,Musisz zobaczyć sztukę na Broadwayu"

Zazwyczaj tak wyglądały moje dialogi przed wylotem do USA

Kiedy przyleciałam, słyszałam tylko: ,,BROADWAY, BROADWAY, BROADWAY.    MUSISZ IŚĆ!!! "

No, ale od początku:
przecież jeszcze nikogo tu nie znam,
nie wiem gdzie to jest...
nie mam z kim iść...
nie wiem gdzie kupić bilet..
nie wiem co warto zobaczyć... (choć podejrzewam, że nie ma słabej sztuki)

Było tu zdecydowanie za dużo -NIE WIEM

Poza tym pogoda była taka piękna, że muzea i sztuka na broadwayu zostały w moich planach przesunięte na zimę.

Szczęśliwie się złożyło, że na moje 25te urodziny dostałam w prezencie 2 bilety na Upiora w Operze. Czyli strzał w 10!
Każdy kto mnie zna, wie że swego czasu miałam wielką fazę na Upiora w Operze. Nie wiem ile razy PRAWIE kupiłam bilety do warszawskiej ROMY, zawsze jednak coś mi przeszkadzało........no ale cóż- Broadway też może być!!



The Phantom of the Opera grany jest w wielkim MAJESTIC THEATRE

Ciekawostka: każda sztuka, ma swój teatr. Co oznacza, że w danym teatrze grają TYLKO jedną sztukę.
Dzięki temu, przedstawienie jest dopracowane do perfekcji, a scenografia zwala z nóg :)

Upiór w Operze świętuje w tym roku 25-lecie na broadwayowskiej scenie

Na sztukę zaprosiłam koleżankę i 2 listopada udałyśmy się do MAJESTIC THEATRE. Kolejka do wejścia była potwornie długa. Obliczyłam, że teatr zarabia każdego dnia-przy jednym przedstawieniu, między 30 a 80 tysięcy dolarów (szeroka skala spowodowana dużym zróżnicowaniem cen biletów) W weekendy sztukę grają 2 razy dziennie. Nadal narzekacie, że macie nudną pracę?? :P

Upiora gra ŚWIETNY Hugh Panaro, a Christine Daae-równie dobra Mary Michael Patterson.
Samo wnętrze teatru jest piękne, spodziewałam się czegoś mniejszego i bardziej tandetnego.
Występu nie potrafię sensownie opisać, to trzeba zobaczyć.
Miałam to szczęście, że sztukę znam niemal na pamięć, dzięki temu nie musiałam się wysilać na rozumieniu tekstu. (śpiewanie w teatralny sposób znacznie to utrudnia)

Aktorzy na scenie wyprawiali cuda, znikali, pojawiali się w innych miejscach, spadali pod (otwierającą się) scenę, itp.

Największe wrażenie zrobił na mnie OCZYWIŚCIE wielki, spadający żyrandol oraz łódka, która NAPRAWDĘ płynęła po scenie.

O oprawie muzycznej nie będę pisać, ale spowodowała ona 15-minutowy aplauz.
Występ trwał 2,5 godziny i ani przez chwilę się nie nudziłam.

Bardzo chciałam nagrać chociaż fragment, ale się nie odważyłam. Towarzystwo było zbyt poważne i zakaz nagrywania wydawał mi się zasadą nie do złamania. Mam jednak kilka zdjęć zrobionych po występie.
Cały tłum udał się wtedy na parter z zamiarem zakupu szalenie drogich pamiątek.






Po występie chciałam odhaczyć występ na Broadwayu na mojej liście DO ZROBIENIA, ale ... niestety ten występ tylko zaostrzył apetyt na więcej.
Już planuję pójście na CHICAGO, bardzo żałuję, że 13 lat temu znieśli The Cats....

Za biletami warto rozejrzeć się trochę szybciej, bo są bardzo drogie






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz